Studiując w Kirgistanie...

wtorek, 6 marca 2007

zajęcia, biurokracja i szalona alpinistka - Biszkekskich wieści porcja kolejna

hello :-D

Tak dziś sie uśmiecham, i tu WIELKIE DZIĘKUJE dla Marioli i mojej mamy za nękanie BUWiWM w mojej sprawie. To czego nie mogli załatwić (oczywiście winna jest strona kirgiska...) przez rok teraz nagle się udało załatwić! Mam papierek z ministerstwa edukacji w Kirgistanie, że mogę tu studiować, teraz ambasada musi na uczelnie tutaj podesłać papier że za mnie zapłacą no i uniwerek wystawia inny papier z którym mogę iść zalegalizować mój dalszy pobyt. Bomba :-D
A tak dziś raczej spokój. Miałem świetne zajęcia "конфликтогенные факторы в ЦА в национальных и региональных контекстач" tylko niestety w grupie są ze 4 "dziewczyny" (nie chciałbym wulgaryzmów używać) które po prostu non-stop gadają. Ale nie tak jak u nas w Polsce, po prostu takiej bezczelności i chamstwa połączonego z prymitywizmem nie widziałem w moim krótkim życiu. Nie żebym sie prymus zrobił, przecież mnie znacie ;-)
Po zajęciach, tradycyjnie odwiedziłem dziekanat załatwiając sprawy formalne, i udałem się na spotkanie z zakręconą Czeszką która jest tu chociaż chwile przed wyjazdem napisali jej że być nie może ale ... i tu zaczyna się cała historia biurokratyczno konsularno jakaś tam. Więc Czeszka jest już wkręcona w miejscowe towarzystwo górołazów i ma mnie poznać z co fajniejszymi ludźmi, być może nawet załapie się na ich wypad w sobotę na lodowiec. Ale rozmów o górach za dużo nie będę opisywał bo pewno mało kogo to interesuje, ale mi opowiadała jak była tutaj u dentysty... Aż mnie ciarki przeszły. Albo jak jej kumpel złamał rękę, zadzwonili po karetkę - po dwóch godzinach czekania pojechali sami do szpitala i powiedzieli że koleś ma złamaną rękę itd. Usłyszeli, że no dobra ale za godzinkę bo teraz przerwa obiadowa! Niezłe jaja, trzymajcie kciuki abym ja sobie nic nie zrobił. Chociaż, aby być szczerym - historie z tego szpitala przywodzą mi na myśl szpital powiatowy w Szamotułach.... Może w trochę mniejszej skali ale kto miał nieprzyjemność być wie o czym mówię.
trzymajta się w Polsce!

Komentarze (4):

Blogger bubbabababab pisze...

od szamotulskiego szpitala to lepiej uciekac (chociaz mowili o nim w radiu ze tak swietnie wszystkim tam idzie). Znam jednego chlopca, ktoremu tak zlozyli reke, ze nie mial czucia w kciuku i musieli ja lamac i skladac ponownie... nie no niezla skutecznosc maja ci lekarze, dopiero za drugim razem sie udalo. Mniam. Ty tam lepiej nie choruj, dobrze?!

6 marca 2007 20:36  
Blogger Kasia pisze...

Chce ci tylko powiedziec, ze w piatek ide do szczepankowskiego dentysty ;/ jak przezyje to dam znac. jezeli nie da mi znieczulenia umre. chyba powinnam sobie korki do uszu kupic, zeby nie slyszec tych wiercen brrrr... to uwazaj tym bardziej na siebie :D ja juz w szczegolnosci nie jedz za duzo slodyczy choc wiadomo, ze slodkosci ci brakuje :D
p.s. w Poznaniu dzis bylo 15 C wiosna nadchodzi :**

7 marca 2007 18:40  
Anonymous Anonimowy pisze...

ja Ci moge powiedziec ze w Polsce tez spotkalam sie w szpitalu z biurokracja, i w 3 szpitalach nie chcieli mnie przyjac bo jakis papierkow nie mialam, lekarze kawe pili i im przeszkadzalam tylko , a jak lekarz przyszedl to po godz czekania, wiec to nie tylko na wschodzie takie rzeczy, ale dentysty to bym sie mega bała tam. oby Ci sie nic nie stało, biurokracja słuchaj musi byc jako urozmaicenie zycia, bo bez niej nudno by było, wszedzie to mamy, oczywiscie na naszym wschodoznawstwie równiez jakies urzędasy z warszawy sie czepiają nadal, dowiedzialam sie ze podlegamy ponoc pod dwa wydziały teraz :Historyczny i Nauk Spolecznych. fajnie mamy nie? jeden wielki bałagan. no ale damy rade, bo jakby inaczej. trzymaj sie tam calo i zdrowo, pozdrawiam - Spirit

7 marca 2007 22:41  
Blogger bubbabababab pisze...

wschod. na WNS?? o matko swieta...

8 marca 2007 10:37  

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna

My status