Studiując w Kirgistanie...

niedziela, 13 maja 2007

góry poraz enty


Witam!

Postaram się streścić tym razem, bo widzę, że większość z Was którzy jeszcze ostatkiem sił tu czasem zajrzy ma problem z przeczytaniem moich przydługawych wypowiedzi. Za to wrzucę Wam parę fotek więcej. W piątek i sobotę znowu byliśmy w górach. Rano w piątek ruszyliśmy marszrutką która jechała możliwie jak najbardziej na około do celu, i była bardziej zapchana niż człowiek jest w stanie sobie wyobrazić. Potem 5h podchodzenia do obozu i nocleg tam. Było trochę Rosjan, ja jednak byłem mocno zmarnowany gdyż moja pięta nadal jest uszkodzona mówiąc ogólnie, i nie mogę w pełni na nią stąpać, zatem za dużo nie rozmawiałem. Następnego dnia pobudka o 4:50 rano, jeszcze ciemno było. Poranek jak zawsze nieprzyjemny, wyjście ze śpiwora, gotowanie itd. Ruszyliśmy o szóstej rano, jeszcze księżyc był na niebie. Najpierw wzdłuż lodowca, potem moreną boczną obeszliśmy lodospad, następnie wzdłuż lodowca aby dojść do bardziej spokojnej części gdzie nie ma raczej szczelin. Potem około pół kilometra marszu wszerz lodowca na jego drugą stronę. Szliśmy w dużym odstępie, ja niosłem część sprzętu część Illiana, na wypadek gdyby jedno z nas wpadło do szczeliny. Przeszliśmy bez problemów. Potem rozpoczęliśmy zdobywanie Piku Boks (4293m npm) Droga na wierzchołek była bardzo męcząca, skały, rumowisko, żleby zasypane śniegiem. Zajęło nam to też parę ładnych godzin. Mi pięta utrudniała marsz. Z przerwami ale jednak doszliśmy na wierzchołek. Co prawda nie weszliśmy na główny wierzchołek, który był zaledwie pół godziny marszu od nas (widać go na tym zdjęciu gdzie stoję z kijkiem w ręce, w tle) bo stwierdziliśmy, że widoki i tak te same, to tego było już późno i śpieszyliśmy się w dół aby bezpiecznie przez lodowiec przejść w drodze powrotnej. Zdjęcie na szczycie z koszulką UAM dedykuje oczywiście wszystkim studentom oraz wykładowcą tej jakże prestiżowej uczelni :-D
Potem 8h schodziliśmy, aż tego samego dnia nocą dotarliśmy do Biszkeku. To w maksymalnym skrócie.
Powoli żegnam się z Kirgistanem gdyż w czwartek o 10 rano mam pociąg do Moskwy. No nic sesja, egzaminy no i nie jedno piwko ;-) Odezwę się jeszcze przed wyjazdem.

Komentarze (3):

Anonymous Anonimowy pisze...

Dziki jak możesz..nic nie skracaj wszystcy czytaja na bierzace twoje relacje i nikt bynajmniej nie narzeka ze jest ich duzo..:))wiec pisz jak najwiecej ale przede wszystkim wracaj..w koncu musisz poczuc klimacik sesyjny:)na tej jakze prestizowej uczelni..heh

13 maja 2007 19:25  
Anonymous Anonimowy pisze...

zazdrość, zazdrość i jeszcze raz zazdrość.... kurna ale masz tam fajnie... góry, góry i jeszcze raz góry!!!!

14 maja 2007 20:50  
Anonymous Anonimowy pisze...

wracasz powiadasz?? mam nadzieje, ze z noga nie jest gorzej i nie napaprales sobie tam czegos przez te wszystkie wasze lazenia :) ja sie czuje osobiscie wyrozniona jako studentka prestizowej uczelni!! a jakie to wspaniale plotki mnie ostatnio doszly (hahaha). ale faktycznie wracaj, bo tyle wakacji to niezdrowo:***

14 maja 2007 21:28  

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna

My status