hej,
dziś króciutko, bo widzę, że tylko nielicznym udało się przejść przez opowieść z Chin. Zatem w Biszkeku zagościło już praktycznie lato, ciepło,

zielono, przyjemnie. Niefajnie jest tylko jak przychodzi wiosenna burza tak jak wczoraj, a człowiek jest w mieście. Trochę deszczu a wszystkie setki milionów dziur w chodnikach i drogach zamieniają się w jeziora. Przejście takiego toru przeszkód i to jeszcze w całkowitych ciemnościach bo ciężko w Biszkeku trafić na jakąś lampę to nie lada sztuka. Zrobiło się ciepło to zaczęły się demonstracje. Już ponad tydzień siedzą i demonstrują. Czasami się trochę pobiją, klikając
tu możesz zobaczyć foty. Generalnie jednak jest spokojnie. Dziś byłem w jednym prywatnym gest housie bo spala tam Karolina i jej dwójka znajomych z Polski którzy przywieźli mi bilet powrotny. Okazało się oczywiście że znam właściciela z gór. No to przeprowadziłem na nich moje badania turystyczne i jestem już w

mieszkaniu. Musze jeszcze skoczyć do biura lotniczego sprawdzić połączenia do Istambulu bo Illiana, stara znajoma jeszcze z Ałtaju, chce wpaść do mnie w góry. A potem idę spać bo łeb mi pęka, nie wiem czy ciśnienie czy co ale źle się czuje.
Komentarze (1):
14 godzina pracy... nie powiem ile kaw i ibuprofenu... masakra - musi byc cos z cisneniem bo wiekszość znanych mi ludzi kona na ból głowy - albo po prostu wiosna uderza do łeba:) Pozdrawiam z górecek - Lija
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna