Studiując w Kirgistanie...

czwartek, 10 maja 2007

День победы !!

Wczoraj był 9 maja, czyli Dzień Zwycięstwa!
Ja mieszkam w linii prostej może ze 300m od Placu Zwycięstwa więc wszelkie obchody miałem zaraz kroków parę od mieszkania.
Zaczęło się od pobudki około ósmej rano. Spaliśmy przy otwartych oknach bo jest ciepło a o ósmej na placu orkiestra rozpoczęła próby i z pięknego snu wyrwała mnie znana melodia "Katiuszy". Wkurzyłem się, zabrałem materac i ległem się na korytarzu, tam muzyka też jednak wdzierała się przez okno w kuchni. No nic, było trzeba wstać. Zrobiliśmy sobie śniadanie i około dziesiątej wyszliśmy z mieszkania z założeniem, że idziemy na pół godzinki popatrzeć. Cały teren był obstawiony policją i musieliśmy obejść kilkaset metrów aby znaleźć wejście na plac. Tam panowie bardzo ważni z policji oraz tajniacy w garniturach sprawdzali co wnosimy w plecakach itd. No dobra weszliśmy i ustawiliśmy się w tłumie. Traf chciał, że stanęliśmy chyba w najlepszym miejscu i to jeszcze w samą porę, bo jakieś dziesięć minut po nas przyjechał sam prezydent Kurmanbek Bakijew. I tak się fajnie złożyło, że zanim rozpoczęła się oficjalna część to stał jakieś pięć metrów ode mnie. Krzyknąłem po polsku aby się uśmiechnął bo robie zdjęcie, powaga - a tu koleś się obraca i uśmiecha :-D No nic, pośmiał się chwilkę do tłumów i rozpoczęły się obchody, składanie kwiatów, przemowy, salwy honorowe. Potem weterani składali kwiaty, potem wojsko, potem lud. W ogóle jakbym się w czasie cofnął, pełno sowieckich flag, młodzi pionierzy w czerwonych czapeczkach i chustkach, konsomolcy i wszyscy z czerwonymi goździkami. Następnie miała miejsce część mniej oficjalna, koncerty, darmowy obiad dla weteranów. Dla nich to faktycznie najważniejszy dzień w roku - wszyscy sobie o nich przypominają że jeszcze żyją, dostawali pełno kwiatów, gratulacji, pieniądze, lody za darmo i setki życzeń. Tańczyli sobie przy muzyce z tamtych czasów no i wspominali swoje wielkie zwycięstwo. Każdy przypiął swoje stare medale. Ja szukałem kogoś kto szedł przez Polskę. Zanim takiego znalazłem poznałem wiele ciekawych osób, jeden np. walczył na dalekim wschodzie z Japończykami, potem był aż w Korei. Nieźle. W końcu jak na zdjęciu widać znalazłem weterana co szedł przez Polskę. Koleś miał niesamowite szczęście, że żyje bo przeszedł z Armią Czerwoną od Moskwy, przez cała dzisiejszą Białoruś, zajmował Warszawę, potem Prusy, potem znowu na południe walczył w Poznaniu, potem zdobywał Berlin - był 300m od Raihstagu gdy jego towarzysze już zawieszali czerwony sztandar. Znał nadal trochę polskiego, szczególnie "jeszcze Polska nie zginęła!" które jak wspominał nasi zwykli krzyczeć jak ruszali do boju. Opowiadał jak to stali bezczynnie pod Warszawą czekając. Niestety jak taki idiota nie wpadłem na pomysł aby zapytać go gdzie mieszka, bym się na dłuższą pogawędkę umówił. Potem go jeszcze w tłumie szukałem ale już więcej się nie widzieliśmy. A my z Illianą tymczasem spotkaliśmy się z takimi znajomymi, trochę pochodziliśmy. Potem mieliśmy spotkanie z panią co się zajmuje szkoleniem przewodników. Pojechaliśmy z nią na drugi koniec miasta do mieszkania jednego z jej uczniów. No to rozpoczęła się rozmowa o turystyce, bardzo ciekawa. Matka owego ucznia, na imię miał Sergiej, serwowała tony pysznego jedzenia. Mieliśmy być godzinkę zostaliśmy na pięć czy sześć godzin. Rozmowa z turystyki zeszła na Kirgistan generalnie, na to jak się żyło za Sojuza, jak teraz, na to jak było w czasie rewolucji, na milion innych tematów. Naprawdę super. Potem, gdy już się robiło ciemno poszliśmy wszyscy do centrum oglądać pokaz fajerwerków. Pani Elizavieta pojechała do domu a my z Siergiejem i jego dziewczyną kupiliśmy po piwku i w parku kontynuowaliśmy do 22 chyba, nasze rozmowy. Ja oczywiście z nim obmyśliłem genialny pomysł na biznes, zresztą nie jeden a kilka. Zobaczymy.
Wróciliśmy do mieszkania, było trzeba jeszcze pranie zrobić i wywiesić. Na szczęście na placu już nie grali żadnej muzyki i można było spokojnie iść spać.

Komentarze (3):

Anonymous Anonimowy pisze...

Medalista ma komplet złotych zębów czy mnie oczy mylą??? ale czad:D Pozdrawiam - Lija

10 maja 2007 22:43  
Anonymous Anonimowy pisze...

przerobiłmedale na zeby :)

11 maja 2007 18:10  
Anonymous Anonimowy pisze...

Wiesz, moj dziadek ale juz po wojnie byl az na Kurylach. Tez fajowo, kiedys pojade sobie, tak dla niego. Fajny temat by byl na Tamare, taki Dzien Zwyciestwa i pokaz zdjec:) w koncu z taka pompa to juz rzadko kto obchodzi. Ucz sie pilnie rosyjskiego :)

12 maja 2007 21:23  

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna

My status